www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Arwen

-To ja kręcę pierwsza!- zawołała Arwen i wyciągnęła z krzaków butelkę.- Tylko, w którą butelkę gramy?

Koko Malacana

-Może miłość,zazdrość,zadanie,pytanie i fant?-Zaproponował Marrack
-A może tylko zadania?-Zaproponował Garra
-Nie!W mojej wersji można mieć więcej opcji do wyboru!
-Ale moja wersja jest lepsza!
-Nie!
-Tak!-Kłócili się bliźniacy którzy w końcu rzucili się na siebie.Ko wyciągnęła różdżkę i wyczarowała mięczy nimi tarczę.Bliźniacy odbili się.
-Popieram Garre.-Powiedziała Ko.

Arwen

Arwen zamyśliła się.
-Tylko zadania- powiedziała i wskazała na bliźniaków.- A wy! Wy mnie już nudzicie!
Wszyscy usiedli w kole.
-Ja nie kręcę! Zmieniłam zdanie. Koko kręcisz pierwsza jako nasz gość.

Koko Malacana

Ko zakręciła butelką.Wypadło na nią.
-To kto zadaje?-Zapytała-Może...Marra?Albo Wiktor?

Arwen

Garra od razu zaczął się śmiać.
-Jak ja kocham dawać zadania!- zawołał.- Ok, a więc wybierz sobie jakiegoś chłopaka i... i... walnij go w twarz!
Wszyscy jednocześnie zaczęli się śmiać.

Koko Malacana

-Hmmm...Ene due fike...Garra!-Powiedziała.Chłopokowi odrazu z twarzy spełzł uśmiech.Z niepewnością nastawił policzek.Koko zamachnęła się.Jej dłoń była zaledwie o pare cali twarzy chłopaka,gdy nagle zoś przeraźliwie wrzasnęło.Nie był to wilkołak,człowiek lub nawet olbrzym.Wszyscy poderwali się.Ludzie-prócz Gammy,Marry,Wikrora i Ar-zamienili się w wilkołaki.Znów wrzasnęło.Było to tak nie ludzkie...Tak mrożące krew w żyłach...

Arwen

-Spokój!- Krzyknęła Arwen.- I zmieńcie się w ludzi! Grajcie dalej... Delta ma problem...
Arwen pobiegła na małą polanę. Nagle wszystko ucichło. Gdy Arwen popatrzyła na resztę i usiadła na trawie Garra nadstawił policzek.
-No dalej, bo nie lubię kiedy dziewczyna mnie bije- mruknął pod nosem.

Koko Malacana

Uderzyła Garre z całej siły.Ja jego policzku można było zobaczyć rozdrapania i krew.
-Ojejku...Przepraszam Garra!-Chłopak trzymał się za policzek i syczał.Nie wiadomo czy z bólu,czy poprostu śmiał się przez zaciśnięte zęby.

Arwen

Arwen wybuchnęła śmiechem, a Wiktor zrobił głupią minę.
-A ten się jeszcze śmieje- zawołał jego brat.
Arwen poszła jeszcze raz na małą polanę i przyniosła miseczkę z zimną wodą oraz kilka wacików. Garra odsłonił policzek i pozwolił sobie przemyć ranki. Gdy poszła jeszcze raz na polankę zaczęła coś po cichu komuś tłumaczyć. Gdy wyszła prowadziła Deltę. Zaprowadziła go przed Ko.
-Sorry, że chciałem cię zaatakować- powiedział i wyciągnął rękę do Koko.
-To kto teraz kręci?- zapytał Wiktor.

Kanita Meratte

,-Spotkanie rodzinne czy co?-zapytała kanita wychodzac zza krzaków.-O!Ludzie!To coś nowego!-zawolala

Koko Malacana

-Kanita!-Warknęła Koko wstając i podchodząc do niej wyciągając różdżkę.-Czego tu szukasz ty lamusko?Może kłopotów?-Nagle krzaki zadrrzały.-Kogo tu przyprowadziłaś?!Wyłaź!-Krzyknęła w strone krzaków.

Arwen

Arwen zamarła razem z resztą.
-Co się dzieje?- zapytała się w końcu Arwen.

Marii Malacana

Marii nieśmiało wyszła zza krzaków.
-Groziła mi!-Powiedziała roztrzęsionym głosem.-Wilki!Koko!Co ty tu właściwie robisz?!

Koko Malacana

-Marii!Wypiłaś w lesie eliksir?-Dziewczyna pokiwała głową.-Świetnie.Nie zawracaj sobie mną głowy.-Powiedziała czule siostrze.-A ty!Dlaczego-groziłaś-mojej-siostrze!?-Ryknęła do Kanity.Jej słowa potoszyły się echem po lesie i polanie.Ludzie znów zamienili się w wilki.Koko dyszała ciężko i puściła Kanitę.

Arwen

Arwen wstała w tym samym momencie co reszta. Pokazała im, że mają usiąść. Wspięła się szybko na najbliższe drzewo. Zeszła z niego dość szybko.
-Ko siedzi z nami i gra w butelkę- mruknęła cicho Arwen.