www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Koko Malacana

Koko co chwile budziła się rozdygotana i wciąż mocniej wtulała się w Garre.Po pewnym razie chłopak odsunął ją lekko i powiedział:
-Miazdżysz mi żebra!Co się dziele?

Arwen

Arwen przestała zasypiać.
-Dzieje się to co zawsze- powiedziała.- I tak tego nie zrozumiesz, ale jak obudzisz którąś z dziewczyn, która była w Grocie to ci to opowie.

Koko Malacana

-Wiem co się działo w grocie!-Szepnął i wstał.Podszedł do basenu,zdjął buty i usiadł obok drabinki zanurzając nogi w zimnej wodzie.Chwycił się za głowę i wrzasnął,przy czym wpadł do basenu.

Arwen

Arwen wstała i podeszła do basenu. Spojrzała na wodę.
-Nie rozumiem- szepnęła i patrzyła oniemiała na basen.

Koko Malacana

-A myślisz,że ja coś rozumiem?-Zaskrzeczał i zanurkował.

Arwen

Arwen zrobiła jeszcze głupszą minę.
-Koko, obudź Wiktora i resztę- rzuciła przez ramię i wskoczyła do basenu.
Zanurkowała.

Koko Malacana

Wszuscy wskoczyli do basenu.Koko poklepała Arwen po plecach.Ta gwałtownie się odwróciła.
-Gdzie płyniemy?-Zapytała

Arwen

Arwen popatrzyła na wodę.
-On jest gorszy niż przypuszczaliśmy. Powinnaś zostać. Upatrzył sobie ciebie jako świetną zabawkę- powiedziała Arwen.

Koko Malacana

-Nie zostawie was!-Powiedziała i zaczęła płynąć w dół.Otyły blondyn chwycił ją za kostkę i szarpnął.Chciał,aby się nie nararzała i wyszła z wody.Kopnęła go i zaczęła płynąć dalej.

Arwen

-No trudno- powiedziała i zanurkowała.
Poklepała blondyna po plecach i się uśmiechnęła. Wyprzedziła Koko i wyrównała z Garrą. Złapała go za ramię i pokazała na Koko.

Koko Malacana

Garra zignorował ją i płynął dalej.Byli mniej-więcej w tym samym miejscy,gdzie poprzednio Koko zaatakowały druzgotki.

Arwen

Arwen stanęła w miejscu. Wiktor do niej podpłynął.
-Wkurzył się- powiedział bezgłośnie.
Arwen popatrzyła na chłopaka, który płynął dalej na dół.

Koko Malacana

-Zauwarzyłaś,że płynie baz zaklęć?-Zapytała zdziwiona Koko.

Arwen

-Wszyscy płyniemy bez zaklęć- powiedział Biały Wilk.
Arwen razem z Wiktorem dogonili Garre. Arwen wyprzedził chłopaków i zniknęła z jakiejś jaskini.

Koko Malacana

Koko już miała skręcać,kiedy ktoś za nią krzyknął:
-On już cię nie zrani!-Był to owy blondyn,z którego rzekomo wszyscy się śmiali.Uderzył ją czymś twardym w głowę.Koko opadła na dno,a chłopak przykrył ją dużą warstwą piasku.