www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Koko Malacana

(No proszę!Nie baw się nim!)

Arwen

(Ale on nie chciał wyjść! Trzeba go było wynieść! Zacznij swoją gadkę do niego, co?)

Koko Malacana

(Nie!To powiedźmy,że go tu nie ma i BASTA!)

Arwen

(A co zrobić z moim genialnym postem?)

Koko Malacana

(Wyedytować.)

Jared Leto

W tym momencie zza ściany wyłonił się Leto.
Zaśmiał się i powiedział:
- Coo? Że niby ja koksem sypię. Oh, Ko z twoją główką chyba naprawdę jest coś nie w porządku - uśmiechnął się, podszedł do dziewczyny i zaczął ją pukać w głowę.

Arwen

-Ty to Leto, nie?- zapytała mało inteligentnie Ar.

Koko Malacana

-Hah, Tak, Ar. To Leto. Leto to jest Arwen.- przedstawiła ich sobie.- A Ja chciałam tylko wyłowić jakoś Esai`ego.

Arwen

-Tia. Nie widziałeś go gdzieś?- zapytała.

Jared Leto

- NIkogo nie widziałem. Byłem zajęty - odpowiedział wzruszając ramionami - a teraz wybaczcie, ale będe się zbierał. Pa - powiedział i wyszedł z sowiarni.

Ashton Glentworth

Pokonała strome schody w rekordowym tępie, przeskakując po dwa stopnie naraz.
Weszła na niewielki podest na szczycie wieży i podeszła do podmurowanego okna. Widok zapierał dech w piersiach.
Pomarszczona powierzchnia jeziorka odbijała światło księżyca, mieniąc się i rozbłyskując w rytm fal. Błonia, mimo piątku i stosunkowo wszesnej pory, były zupełnie wyludnione i spokojne. Śnieg, świeży i nieskazitelnie biały, skrzył się delikatnie w srebrnym świetle.
Westchnęła głęboko.
Minęło tyle czasu, odkąd, razem z Lynn, opuściły Hogwart i postanowiły ułożyć sobie życie na własną rękę. Trochę brakowało jej tej beztroski, wolności i nieodpowiedzialności, które musiała tu zostawić. A jeszcze bardziej brakowało jej Lil.
Otrzasneła się. Ciekawe, czy wszyscy 'starzy znajomi' jeszcze się tu kręcą.
Usiadła bokiem na parapecie, opierając plecy o jedną stronę okna, a stopy o drugą i zapatrzyła się na Zakazany Las.

Arwen

Ar weszła na wieżę. Szybkie rozeznanie pozwoliło jej stwierdzić, że ktoś tu jest. Stwierdziła tak po samym cieniu w oknie. Podeszła tam cicho.
-Witam, witam- powiedziała cicho z lekkim uśmiechem.

Ashton Glentworth

Odwróciła głowę w stronę źródła głosu.
Blondynka, szczupła, wysoka i całkiem ładna. Nie mogły znać się wcześnie, pamiętałaby.
- Hej - rzuciła, uśmiechając się przyjaźnie. Cholernie nie chciało jej się schodzić z pararpetu i miała nadzieję, że dziewczyna nie uzna tego za niegrzeczne.
- Chyba się nie znamy?

Arwen

-Nie- powiedziała z przyjaznym uśmiechem- Na pewno pamiętałabym taką osobę... Arwen- przedstawiła się opierając się plecami o ścianę koło okna tak, aby widzieć Krukonkę.

Ashton Glentworth

Odwróciła się do Arwen, zwieszając nogi z parapetu. Nie czuła się zbyt pewnie w tej pozycji. Odwzajemniła uśmiech dziewczyny.
- Arwen, ładnie. Nie spotkałam jeszcze żadnej - 'poza Władcą Pierscieni', dodała w myślach. Ciekawe, czy rodzice pięknej blondynki inspirowali się imieniem elfki, czy wpadli na 'Arwen' wcześniej, niż Tolkien.
- Od dawna jesteś w Hogwarcie? - spytała po chwili. - Nie widziałam Cię tu... rok temu.