www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Megan Rassel

...Megan,która siedziała skulona na ławce.Jej buty leżały nieruchomo pod ławką.Z zamkniętymi oczami poruszyła lekko głową.Miała nad wyraz spokojną twarz.
-Meredith,tak?Spodziewałam się-uśmiechnęła się lekko zwracając twarz w jej strone,nadal nie otwierając oczu.-Wiesz...Tak sobie rozmyślam o problemach naszego świata.To dość ciekawy temat.Ludzie boją się swojej ciemnej strony.Że to,co złego robili w życiu wyjdzie na jaw.Ciekawa jestem jak wygląda moja ciemna strona.Możliwe,że jakby się ujawniła zaczęła bym zabijać.Jeśli wszystko,co złego zrobiłam tam jest,nie jest aż tak strasznie.-zaśmiała się cicho pod nosem obejmując kolana.-Ale jeśli otworzyło się to,czego ja się boję...-urwała i otworzyła oczy.-powstał początek końca.-jej krwiście czerwone oczy błysnęły w świetle księżyca.-Pełnia.-mruknęła nie ruszając wzroku z punktu prosto przed nią.-Jakże słodko.-odrzekła spuszczając wzrok.Po chwili jednak znów podniosła go na dziewczyne.-Nadzwyczajne,co?Podczas pełni moje oczy zmieniają się.Widzę twoje imie,oraz ile ci czasu zostało-można było wyczuć cień uśmiechu na jej twarzy.-Jednak osobowość pozostaje nie naruszona.Mam tylko straszną chęć na jabłka.Jeśli można to tak nazwać,jestem Bogiem Śmierci.Mogę bawić się życiem innych.-zaśmiałą się cicho-To miłe,można by żec Zabawne.-zaśmiała się pod nosem.-Na pytanie Czy boisz się śmierci? odpowiedziała bym Tak,oczywiście że tak.Życie to cenny dar,który tak szybko można stracić...-ciągnęła.Wkońcu usłyszała głos...

Koko Malacana

(O tak.Zniszcze to)
Koko i Ar weszły na boisko.Ar trzyłąła kafla i miotłe.
-Ja bronie.-powiedziałą Ko i wzbiła się w powietrze.

Arwen

(Tere fere kuku... Aa... Rzeczywiście o.O)

Ar wzbiła się w powietrze na swojej nowiutkiej miotle.
-Ołm... Ja nie lubię- jęknęła i rzuciła kaflem który (o dziwo) wpadł do obręczy.

Koko Malacana

(Coś tu nie gra...xd)

Koko Malacana

Ko odrzuciła kafla i zaczęła krążyć wokół słupka.
-Dawaj!-krzyknąła.

Arwen

Ar przez chwilę się wahała, aż w końcu rzuciła. Ko zablokowała. Rzuciła jeszcze raz i znowu trafiła.

Koko Malacana

Następne trzy razy Ko obroniła bez trudu.
-Postaraj się trochę!-powiedziała po chwili zrzucając rękawice na ziemie.

Arwen

Ar zrobiła kilka zmyłek, aż w końcu wrzuciła kafla do obręczy. Po tym trafiła jeszcze kilka razy. W końcu Ar ziewnę i spojrzała na las, zaklęła i o mało nie spadła z miotły. Z lasu wyszedł wilk (xD).

Koko Malacana

-A niech spierdzielają!Nie ide tam!-krzyknęła podlatując do Ar.

Arwen

Ar patrzyła na wilka, a wilk na nią. Po chwili Arwi popatrzyła na ziemie i zaczęła poważnie się zastanawiać nad tym czy by nie rzucić się z miotły, ale się powstrzymała i spojrzała na miejsce gdzie wcześniej stał wilk tak teraz stał... jej przyjaciel - James.
-James- powiedziała zdziwiona.

Koko Malacana

-To tamten gość ze zdjęcia?-zapytała i zanurkowała.Gdy dotknęła nogami ziemi puściła miotłe i połorzyła się na boisku.

Arwen

Ar wylądowała.
-On... on tu przyjechał- mówiła sama do siebie.- Głupek- mruknęła po chwili milczenia.

Koko Malacana

-Zdecyduj się!-powiedziała i pstryknęła w palce.Nagle nad nią pojawiła się tafla-płynnej-wody.Znów pstryknęła i woda oblała ją.

Arwen

-Kochany głupek i upierdliwy masochista - powiedziała i się uśmiechnęła. Skuliła się nieco. Podciągnęła kolana pod brodę i objęła rękami nogi.- Kochany naiwny misiek...

Koko Malacana

Nagle Arwen oblała woda.Tak samo jak Ko.
-Zamknij się!Ja się przysmarzam!-powiedziała unosząc lekko głowę.