www.hogwartdlanajlepszych.fora.pl

Koko Malacana

-Nie udawaj gentelmana-powiedziała ze spuszczoną głową-Nie zawracaj sobie mną głowy.

Lee Manson

- Czemu uważasz się za gorszą? - wywnioskował Lee - Daj sobie pomóc.

Koko Malacana

-Lee...wypierdal**...

Esai Morales

- Wiesz...wszyscy uważają, że się we mnie zakochałaś.Ale wiedz, że nie mogę odwzajemnić twojego uczucia, bo moje serce już skradła inna dziewczyna...Pomijając fakt, że nim wzgardziła i zdeptała jak jakiegoś karalucha - powiedział wzruszając ramionami

Lee Manson

- Jesteś nieuprzejma - powiedział - Ja do ciebie z sercem, chcę ci pomóc, a ty się tak odwdzięczasz?

Joan Wingfield

- Esai... - powiedziała cicho patrząc na niego ze zdziwieniem - wiesz, że nic nie deptałam, ja po prostu... - odwróciła wzrok i wbiła go w ścianę lasu.

(za szybko piszecie! D: )

Koko Malacana

-Rozumiem...-powiedziała do Esaiego-A teraz może idź już do wspólnego.-Ja poprostu chce być sama,Joan.

Esai Morales

- Nie pójdę dopóki będziesz tu siedzieć i płakać. Jeśli wrócisz razem z nami, to oki. W przeciwnym razie zostanę tu choćby do rana

Koko Malacana

-To..to idziemy.-powiedziała

Joan Wingfield

Joan na chwilę się wyłączyła z rozmowy, po czym usłyszała ostatnie słowa wypowiadane przez Ko.
- Hm... nie wiem gdzie planujecie iść - podrapała się w tył głowy z zakłopotaniem - ale ja osobiście muszę się czegoś napić, więc pozwólcie, że udam się do pubu lub gospody...

Koko Malacana

-Esai?Idziemy z Joan czy do wspólnego?

Joan Wingfield

- Jak już się namyślicie, to idę do świńskiego - powiedziała z westchnięciem, po czym odwróciła się i zaczęła oddalać - i Esai... pardon.

Esai Morales

- Wolałbym iść z nią - powiedział do Ko, patrząc za oddalającą się Joan - Już późno. Jak się upije to jeszcze ktoś ją zabije, napadnie, czy coś...Hmm, kategorycznie musimy iść z nią - dodał. Wziął Koko za rękę i poszli w stronę Hogsmeade

Joan Wingfield

(Ekhm, ekhm, czy ja mam w nicku Lynn? Razz

Ale miło, że ktoś mnie docenia...)

Soulja boy

Andre przechadzał się przy brzegu zamarzniętego jeziora.Rozmyślał o wszystkim i o niczym,między innymi o tym czemu rodzice wysłali go do tej szkoły.Przysiadł na pobliskim kamieniu.Nagle podszedł/podeszła do niego...